Saturday 21 July 2012

Przerwa w CERN

Jest jednak pewna różnica pomiędzy kulturą pracy w Szwajcarii i w Danii. Przerwa w CERN ogólnie trwa dłużej ;)

Saturday 14 July 2012

Crozet Cable Car i cygaro Charliego

Wybraliśmy się w góry. Najpierw kolejką górską z Crozet na szczyt, a potem przejście grzebietem gór do Reculet - jedna z najwyższych gór w Jurze, na której mieszkańcy Thoiry postawili krzyż. Po drodze zdobyliśmy też najwyższy szczyt Jury - Crêt de la Neige. Co szczególnie lubię w takich wyprawach - to spotkanie z naturą, rozmowy na osobiste tematy, ciekawe przygody i modlitwę. Opowiedzmy tu sobie o ciekawej przygodzie. Na trasie pojawił się znienacka ładny i zadbany kot! Miał na szyi coś w stylu obroży i próbowaliśmy odnaleźć numer telefonu lub adres właściciela, ale niczego takiego nie udało się nam zidentyfikować. Chcieliśmy go nakarmić, ale najwyraźniej nie był głodny, bo nawet nie skusił się na moje pożywne kanapki. Idziemy dalej, a kot za nami. Mijamy po drodze małżeństwo. Pani zachwyca się kotkiem i mówi, że ładny ten nasz kotek. Charlie od razu powiedział, że to nie nasz i tak za nami idzie od dłuższego czasu. Pani sprawdziła płeć - kotka. Nie dało się nie zauważyć, jak bardzo ten kotek przypadł tej pani do gustu. Wygłaskała go i postawiła. Chciała dać kotkowi szansę wyboru za kim pójdzie. Po takim przytulaniu spodziewała się pewnie jednego, ale kotek szedł dalej za nami :) Dlaczego? Nie był głodny, nie okazywliśmy względem niego, a właściwie niej, zbyt dużego zainteresowania, chociaż spotakłem się z tym, że w pokoju pełnym ludzi kot podszedł do osoby najmniej nim zainteresowanej. Pozostaje tylko dopowiedzieć jeszcze jedną rzecz, Charlie palił cygaro i unosiła się za nim specyficzna woń. W końcu jednak pani wzięła kotka na ręce i wydaje mi się, że trafił wreszcie w te właściwe.


















Monday 9 July 2012

Milano & Como

Po przejechaniu tunelu pod Mont Blanc wjeżdżamy do Włoch :) Od Charliego pożyczyłem rozmówki włoskie i w drodze ćwiczymy przydatne wyrażenia, min. Bella ragazza!

Como to piękna miejscowość na północ od Milanu położona nad malowniczym jeziorem. Jak w większości włoskich miast, tak i w Como, jest renesansowa bazylika, która zdumiewa swoją wielkością i pięknem. Pogoda w trakcie naszego zwiedzania nie dopisuje na tyle, żeby popływać w jeziorze. Wybieramy się więc na wycieczkę kolejką linową do położnej na wzgórzu miejscowości Brunate. Na szczycie, do którego trzeba się jeszcze troszkę powspinać, znajduje się latarnia morska. Z góry rozciąga się widok na całą okolicę. 

Como & Brunate
Lago di Como
Widok z latarni morskiej w Brunate
Na szczycie w Brunate
Como
Następnego dnia zwiedzamy Milan. Po długim spacerze z hotelu docieramy na główny plac miasta, gdzie stoi  majestatyczna i ogromna katedra Duomo. Jest to czwarta największa katedra na świecie, cała pokryta wieloma szczegółowymi płaskorzeźbami. Sporą atrakcją jest możliwość wejścia na górę katedry i podzwiwiania rzeźb z bliska. Na koniec dnia wybieramy się na San Siro. Niestety, do środka wejść nie można, ale zaraz przy stadionie piłkarskim znajduje się hipodrom San Siro, na którym odbywają się wyścigi konne - ale nie takie zwykłe, tylko na specjalnych wózkach przypominających starożytne rydwany ... Na widowni można było znaleźć trzy grupy ludzi: bogatych Włochów kochających konie, ludzi uzależnionych od hazardu i przypadkowych turystów :) 

Lamborghini
Duomo

Galeria handlowa w Milanie


Bozon Higgs'a znaleziony
Duomo z innej strony

Na dachu katedry Duomo
Vespa jest wszędzie

Nasz piknik
Leonardo spędził w Milanie kilkanaście lat
San Siro
Widok na nową część Milanu z Duomo
Ostatniego dnia w niedzielę przed południem wybieramy się do kościoła. Idąc uliczkami z mapą nietrudno zauważyć, że czegoś szukamy. Jakaś pani pyta nas czy aby nie potrzebujemy pomocy. "Parle inglese?"  - no niestety, nie capito. Jednak Tiago, który jest portugalczykiem pomaga nam. Spędził On kilka lat we Włoszech, gdy jeszcze był dzieckiem. Po krótkiej rozmowie z panią pada słowo ... Polo, potem - Polacco! Tak, czasami trzeba zacząć rozmowę od ojczystego języka :) I już dalszę drogę do kościoła kontynuowaliśmy z naszą nową polską znajomą :) 

W muzeum techniki, poświęconym głównie Lonardo da Vinci, znaleźliśmy i my bozon Higgsa. W tym sporym muzeum można było zobaczyć wiele maszyn, trochę pobawić się, podziwiać Leonarda za jego wszczechstronność - od planowania miasta, przez konstrukcję instrumentów do malowania obrazów ... 
Nasza ekipa. W budynku za nami znajduję się obraz "Ostatnia Wieczerza" by Leonardo da Vinci

Arrivederci!