Friday 3 August 2012

With my beloved sisters at CERN & Geneva Old Town (volume 2)

Wcześniej zadbdałem o zapisanie moich sióstr na jedną z wycieczek po CERN. Mają szczęście, że akurat jedna z nich po polsku wypadła w czasie, gdy są u mnie. Rano na rowerach już kilka minut po 8 pędzimy, by zdążyć na czas. Na miejscu okazuje się, że czekamy na grupę, która dzień wcześniej wyjechała z Polski autobusem. Czekamy 30 minut. Niestety okazało się, że zepsuł się autobus i grupa nie dojedzie przed 12. W takiej sytuacji wycieczka odbyła się dla 4 osób. Najpierw wykład w sali konferencyjnej, gdzie spotykają się ważne osobistości. Co w tym CERN tak naprawdę robimy? Weźmy pod rozwagę dwa słoiki z dżemem z niewydrylowanych czereśni. Gdy słoiki uderzymy o siebie to mogą i stłuc i wylecą czereśnie. Gdy urzyjemy odpowiednio większej siły, to nie dość że potłuczemy słoik to i pestki wylecą z czereśni, a gdy użyjemy bardzo dużej siły to nawet mogą pestki rozbić się na części i zobaczymy co jest w pestkach. Gdy zderzamy cząstki ze sobą i używamy coraz to większej siły to możemy rozbijać te cząski na coraz mniejsze i mniejsze i mniejsze kawałki i tak też były sobie czereśnie, pierwiastki, atomy, jądra, elektrony, protony, kwarki, ... Następnie zwiedziliśmy eksperyment ATLAS, Microcosm, Globe i na koniec był wspólny obiad. Po południu Genewa i Stare Miasto. Miło tak powłóczyć się po tych wąskich uliczkach. Na koniec powrót, a po ponad 30 km jazdy na rowerze i całym dniu na zwiedzaniu, dziewczyny są już bardzo zmęczone.

W sali gdzie niedwano ogłoszono odnalezienie nowego bozonu (podobnież nie Higgsa).








No comments:

Post a Comment